Yaro
Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: wrocław/bielsko
|
Wysłany: Wto 1:00, 02 Mar 2010 Temat postu: Sindicate 2 - 28.02.10 |
|
Do: Padre
Od: don Yaro
Drogi Padre piszę ten list by zdać relację z naszej misji, na którą wysłałeś nas do tego dzikiego kraju... Nie dość, że państewko małe, bo byle stan większy niż one, to o nas się mówi Dziki Zachód, ale tam Dziki Wschód nie pasuje wcale... Bardzo, Bardzo Dziki Wschód ujdzie...
Zombi Kot!!! Nie warczał, nie miauczał... tylko był
Nie podejrzewaliśmy nawet jak bardzo... Dobrze, że w swej przezorności zabraliśmy co nieco, bo przyszłoby z głodu zdechnąć, bo jeśli idzie o picie, to akurat nie było problemu, ba trzeba było się nawet zacząć ograniczać, bo dziwnym zwyczajem pije się u nich do ostatniej butelki, które dziwnym trafem co rusz na stole lądują...
Tak, że z pewnym, tygodniowym opóźnieniem wylądowaliśmy w punkcie wyznaczonym na kontaktowy by otrzymać zadania. Nasze taktyczne hummery zostały zamaskowane. I co? Ano na wstępie od razu zaatakowały nas upiorne koty-zombie... Poradzilim se.
Bardzo dziwny kraj, gdzie takie dziwne formy grasują... Przez moment obawialiśmy się, że i yeti wyskoczy, ale nie... Może dlatego, że śniegu nie było za wiele...
Idziemy i idziemy...
Zgodnie z planem udaliśmy się do punktu 1., gdzie miały być zrzucone nasze rozkazy. Były. Po otwarciu udaliśmy się zgodnie z poleceniem do punktu 2 celem dokonania zwiadu i rozpoznania terenu.
Wiadomym jest że amerykanie bez GPS-a i namierzania laserem, to nawet kibla nie potrafią znaleźć... Ale my mamy i inną krew w sobie... A GPS-a nie było w zrzucie, co dziwne się nam wydało, ale kto wie, może taki zamysł Twój był Padre.
Że niby nie wiem gdzie jestem..?
Jako, że potrafimy się całkiem dobrze poruszać w dżungli miejskiej, nie straszne nam były jakieś drzewa. Zresztą przed drogą nabyliśmy kompas a i w poradniku o survivalu było, że mech na północy po drzewach rośnie, więc odważnie ruszyliśmy do przodu...
Kroczek w prawo Czechy, kroczek w lewo nie Czechy... Kroczek w prawo...
I wszystko byłoby dobrze, gdyby mapa była dobrze zorientowana a te cholerny mchy rosły na drzewach. Ale kurna nie! Podążając do przodu (czerwona linia z punktu 1 na dołączonej mapie) dotarliśmy do granicy z innym narodem... Ale, że dusza u nas jest podróżnicza, po słupkach granicznych idąc przez jakieś bagna i błota dotarliśmy do punktu 2, który był celem naszej pierwszej misji. Dokonaliśmy rozpoznania, ustaliliśmy najlepsze pozycje obronne oraz udokumentowaliśmy pozycję... Po pewnym czasie otrzymaliśmy zrzut kolejnych zadań.
Punkt nr 1
Tu Padre przyznać muszę, że coś nas tknęło, że jakaś podpucha jest i ktoś nam Twoje polecenia podpierdzielił. Bo jakże to tak z policija współpracować. Co prawda szpieg w tym oddziale zaczął przekazywać informacje, więc początkowo przyjęliśmy, że może to i jakiś skorumpowany oddział jakich wiele mam.
Wchodzimy na wzgórze
W rozkazie stało, że mamy się udać w kierunku wzgórza 436. No jak tak, to do dzieła. Poszliśmy (zielony szlak), wpierw drogą, potem okrążając wzgórze rozpoczynamy rozpoznanie. Powoli, bo już szpieg NiM dał nam znać, że i oni tam się kierują a podsłuchując radio wiedzieliśmy, że i inne siły się też kręcą w pobliżu, zbliżaliśmy się do szczytu(punkt 4).
Szczyt wzgórza 436
Postój na szczycie był krótki, bo w oddali zauważyliśmy spory oddział nieznanej frakcji. Wycofaliśmy się w zarośla. Udało się zrobić zdjęcie, jedno i niewyraźne i musieliśmy się wycofać by na nas nie weszli. Zatoczyliśmy koło wokół wzgórza, chcąc wejść na plecy nieznanej grupie i zrobić kolejne zdjęcia. Niestety ich już nie było. Poczekaliśmy na informację od szpiega.
Nieznane siły zbliżają się do wzgórza 436
Okazało się, że to był oddział NiM i schodzi w stronę strąconego helikoptera. Postanowiliśmy podążyć w ich stronę. Szybko udało się ich zlokalizować... Ale wtedy zaczęliśmy mieć wątpliwości, po której stronie jest szpieg. I czy przypadkiem nie chce nas wrobić. Może gdybyśmy nie wiedzieli, że to policia, to byśmy bardziej otwarci byli. Ale wierzyć polici, to zwiedzać więzienia...
Siły NiM w okolicach helikoptera
Powstał plan. Zranić oddział i wypytać szpiega. NiM zaczął się do nas zbliżać, a że było ich więcej, wycofaliśmy się pod osłonę krzaków by zza nich posiać do potencjalnego wroga. Czekam, czekamy i nic. Wyszliśmy z ukrycia podchodzimy by zerknąć w stronę helikoptera a tu nic. Pusto. Znikli... Ostrożnie podchodzimy, bo pułapka możliwa. Dalej pusto. Info od szpiega, że podążają drogą na wschód. No to sruu za nimi (niebieski szlak). Idziemy, idziemy i nic. Kolejne info, że odpoczywają, ale wrócą. No to my na około i jesteśmy koło helikoptera robiąc zasadzkę. Kolejne info - za 3 min ruszają.
Jesteśmy koło helikoptera, czas na zasadzkę
Pełna koncentracja. Giwera do przodu. Aparat na glebę by w razie czego móc się rzucać, klamka odbezpieczona. Czekamy. 10, 20, 30 minut i nic... Coś nie gra... Musi być podpucha i chcą nas zrobić w bambuko. Nas? Elitarną jednostkę egzekucyjną cosanostra.... Głupki. Teraz już na konfrontację idziemy. Nie ma co wierzyć policia, ktoś zdradził i przejął Padre nasze rozkazy. Trzeba dorwać szpiega i stosując odpowiednie techniki perswazji wydusić z dziada co i jak...
Techniki perswazji, znamy nie od dziś
Ponownie z punktu 5 idziemy nie napotykając nikogo do punktu 6. Z punktu 6 widać było jakieś siły w odległym lesie. Postanowiliśmy to sprawdzić. Może to była grupa Sindicate a może Białoukra... Z tej odległości trudno stwierdzić. Tak czy siak poszliśmy. Albo nawiążemy jakieś stosunki z podziemiem, albo nasi bracia nas krwawo pomszczą... Jak już nas zauważyli, co usłyszeliśmy w radio, to otwarcie wyszliśmy na polanę. I prostaki jedne, widać nieszkolone ostrzelały nas... Na szczęście wyszedł negocjator i można było porozmawiać...
[b]Nieznane siły w oddali[/img]
Drogi Padre. Podejrzewam, że w naszych szeregach jest zdrajca jakiś. Zbyt mętne były namiary szpiega i za dużo pomyłek w podawaniu pozycji. Dobrze, że nam, świetnym zwiadowcą udało się ich wytropić. Rozmowy z innymi stronami mogą zaowocować ciekawymi sojuszami. Ale przejęcie terenu przez nas nie powinno być specjalnie trudne w razie jakby co... Nie chcę nic sugerować, ale pewnie dało by się niewielkimi środkami przekupić kogoś. Decyzje zostawiam w Twoich rękach Padre.
Z poważaniem
don Yaro
p.s. My przechodzimy do podziemia i czekamy na uzupełnienia i nowe rozkazy.
p.s.s. Punktu 3 na mapie nie ma, bo to podobno tu pechowa liczba...
==========================================
Impreza bardzo udana, choć ani kulki nie wystrzeliliśmy. Ale tak też było fajnie. Za to chodzenia sporo. W pierwszej części głównie. I to po terenie zdecydowanie podmokłym.
Ogólnie mimo, że ludzi mało całkiem całkiem.... Nasza misja z OP2 była zwiadowcza. I fajnie podejść kogoś, zrobić mu fotki (no, trochę kiepskie, ale AF przy krzakach i robiąc zza nich szalał).
Potem próba wykonania 2 zasadzek Jedna no, prawie na drugą nie raczyli przyjść.. Ale co nasze to nasze. W szczególności na górce jak okrążaliśmy by zajść przeciwnika od tyłu...
Przy większej ilości ludzi, to by pewnie często dochodziło do spotkań. Ale idea zwiadu jak najbardziej...
Zdjęcia:
[link widoczny dla zalogowanych]
Niestety nie wiem jak tam kolory, bo mój lapek już nie tylko prawie nie wydala, ale z matryca kolory ma cokolwiek dziwne czasami i nigdy nie wiem...
Ostatnio zmieniony przez Yaro dnia Wto 1:02, 02 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|